stara trampolina
stara trampolina
Kalendarz
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 01 | 02 |
stara trampolina
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 01 | 02 |
Mysle .. wartoscia mnie bedzie to lub to, lub tamto. Ale wszystko juz bylo. Wszystko juz jest. Teraz to bardziej widac, gdy wszystko jest tak "pokazywane", tak dostepne. Teraz mozesz sie odnalesc, ze nie jestes sam. i nie wiem czy cie to zdoluje czy pocieszy, bo przeciez chcialoby sie byc wyjatkowym. Chcialoby sie byc niepowtarzalnym.Mozesz zgodzic sie na wspolnote, na bycie czescia masy. To moze byc ci po drodze, moze ci byc mile. Byc czescia grupy, to czasem jest mile. Wtedy tez moze zniknac lekko moja, twoja osoba. Ale zawsze bedzie prawda to, ze nawet jesli wszystko juz bylo to Ciebie jeszcze nie bylo. Tyle, ze czasem to wlasnie mile nie jest. Ale tez ochroni cie przed tym gdy to, z czym sie utozsamiales przestaje istniec, a Ty nadal zyjesz. I uwierzyc wtedy, ze tak po prostu to tez ma wartosc.mmmmmoze to ma przede wszystkim wartosc? lub rowna?
Swiat wydaje mi sie coraz bardziej wyrazny i przejrzysty. A to troche niepokoi, bo przeciez niemozliwe, zeby wszystko bylo wiadome, zeby bylo jasne i przejrzyste, zeby bylo .. opanowane. To przeciez nie zycie. Zycie mialo byc nieobjete. Co gdy na kazdy problem jest szybkie rozwiazanie? Czy potrzeba nam nierozwiazywalnych problemow? nieosiagalnych spraw? niejasnych rzeczy? moze nie potrafimy bez tego zyc? Moze tak czujemy sie prawdziwie? Moze wazne jest tez by nie wymyslac ich, ale szukac prawdziwych, by specjalnie sie nie wstrzymywac? Podobno dlatego w dobie technicznej oczywistosci ludzie zaczynaja na nowo szukac dogmatow i legend?
AAAA kocham to, scielo mi tekst,\ / ale nic. Popelnilam dzis nastepny niebyt:] Po prostu nie poszlam na zajecia. To pierwsze w tym semestrze, wiec nic wielkiego, ale za bardzo mi to weszlo w krew. Tamten rok zawalilam. Chcialabym byc czasem nadobowiazkowa, ale przekladam to na potem, no a to jutro nigdy nie przychodzi. To nie moja wina....... chcialoby sie rzec:/
Czasem chcialam sobie poznikac w charakterystyczny dla kraju sposob, czyli poprostu sie zapic. okazji bylo wiele, ale nie wychodzi. Zawsze kolorowy paw stoi na strazy przyzwoitosci i ugaszcza mnie i zebranych (ewentualnie) swoja obecnoscia. Jesli nie to to zasypianie jest wyjsciem. Czasem zasypialam w nieprzystosowanych miejscach. Na imprezie zanim sie rozkreci (wtedy kiedy jeszcze muzyka gra, a ludziska szaleja), w metrze, w toalecie na przerwie w pracy, zeby nie musiec z nikim gadac. Ale zawsze jest jakas czujnosc. No nic mysle, ze katatonia mi na razie nie grozi. Poza tym "dobrym" sposobem na znikanie siebie samej jest zawsze bycie kims, czyms innym.I tu jest problem, bo nie wiem gdzie jest granica. Z czym w ogole mozna sie utozsamiac. Wydaje sie, ze wszystko wokol to nie ja. Czegos brakuje. Siebie, to nawet w lustrze sie nie zobaczy. Zawsze czegos brakuje. I have a problem
Patrzec na swiat jakby go sie nie znalo i zobaczec to czego nie widzialam. Male, duze, ciemne jasne, dziury, kamyki, krople i zgrzyty. Patrze na Ciebie, jakbym cie nie znala i caly czas cie poznaje. Dziekuje choc nie wiesz.
...
Co zrobic jak potrafie swietnie (moze nie swietnie, ale na dobrym poziomie) robic wrazenie, ale nie ma mnie. Gdy wszystko wokol jest, a nie ma tego co jest okalane, otaczane? Co zrobic gdy juz to wrazenie wywarlo na innych (w pewnym sensie bliskich) ludziach juz tresc. Oni juz wiedza jaka ja jestem, ja nie. Oni w ogole, wiedza, ze to ja, a dla mnie mnie nie ma. Co zrobic gdy cala gra jest fajna, gdy bogactwo wyrazowe , srodki, mnoza sie i rozijaja, ale nie wiadomo co wyrazaja?
Jakis czas temu chcialam to zalatwic. I zeby zyc w zgodzie z prawda o samej sobiet, w zgodzie z tym jak jest, musialabym nie zyc. Cos jednak mnie zostawilo. Co, kto? pytam, bo chcialabym (te)mu walnac w twarz i spytac, o co chodzi? Najprawdziwsza postacia mnie byl nie-byt. Jesli wszedzie to nie bylam ja? I uprawialam swoj niebyt na rozne sposoby. W sumie jeszcze to robie. W zyciu rozrozniam niebyt (czyli mnie) i gre, potrzebna do bycia tego niebytu.
Podobno trzeba przejsc strach przed smiercia i strach przed zyciem i byc balansujac gdzies na granicy. Chwytliwe haslo, ale jak wiele ogolnych jest za malo szczegolne, zeby bez wysilku do mnie trafilo. Wole czasem jak cos jest bardzo szczegolne, subiektywne i osobliwe. Wtedy przynajmniej wiem, ze moje tez takie moze byc, ze moze byc inne.