puk puk
Ha, wiec zamieszkalam sama na 12 metrach i juz mam dodatkowych gosci. Myszy. Nawet sie ich nie boje, tylko nie lubie jak skrabia. Nie wiem co z nimi zrobic, bo nie chce mi sie ich zabijac. Narazie laza gdzies w scianach wiec nie maja dostepu do mieszkania.
Wczoraj przyszedl kolega sasiadki i zaczal zadawac pytania, wpatrzony w sciane. Jak sobie radze i ze moge do niego wpasc wieczorem "changer les idees". HMm ma wielkie mieszkanie i w ogole mieszka sam. No i ze mi pomoze jesli mam problemy gdzies z papierami, bo w koncu studiuje prawo. Gdy juz wychodzil smyrnal mnie po ramieniu . Przynajmniej wiem, ze nie nie musze miec pieniedzy na jego korepetycje z francuskiego prawa. No nic. Nie interesuje mnie to, chociaz nie powiem, ze sie nie zatrzymalam na tej mysli na chwile. Ale tylko na chwile
A w Polsce spotkania klasowe. Naszych wsyztkich klasowych dam i rozmowy o tym gdzie kto rodzi, slub, bierze itd mnie tam nie ma, no ale nawet troche zaluje