...
pomylilam rozum z wola, aaaaaaaaaaa imperatyw kategoryczny, zniewolenie, prawo i sprawiedliwosc, jestem dobrze wyregulowana maszyna, nie mowmy o godzinach poza praca. Stop Stop Stop
stara trampolina
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
pomylilam rozum z wola, aaaaaaaaaaa imperatyw kategoryczny, zniewolenie, prawo i sprawiedliwosc, jestem dobrze wyregulowana maszyna, nie mowmy o godzinach poza praca. Stop Stop Stop
Nic. Na jakas chwile przestaje pisac i kilka innych spraw. Cos jest nie tak. Czuje sie do szpiku kosci zdolowana. Czuje sie nedzna. Czuje, ze nie zyje. Nie chce uczuc, wiec mnie akatuja znienacka. myslenie wydaje mi sie niszczace, ale jakby tylko to mam. Wszystko widze na czarno, cos jest nie tak. Nie chce na rozowo, ale cos jest nie tak. Czuje, ze trace kontakt, obiektywna ocene sytuacji. Ludzie sa jacys dziwni. Zmuszam sie bardzo, zeby sie do nich wychylic. Nie dobrze. hm, na razie stad znikam, i tak nikt nie czyta, i tak nikt nie zauwazy. pretensje? moze, hm tym bardziej jestem zalosna. Potrzebuje jakiesj reorganizacji, oczyszczenia, spowiedzi, introspekcji, przegladu, ale z poczuciem dania sobie drugiej (kolejnej)szansy i tyle, a nie z ocena ile warte jest to co zostalo. Chyba mam do tego prawo? ej, chyba mozna sie uczyc? fuck, przeraza mnie to, ze ludzie nie wybaczaja, choc w wiekszosci wydaje sie, ze nie wiedza, ze maja co do przebaczania. I nie jestem pewna czy to kwestia winy prawdziwej. Jestem popaprana. Ale to sie zmieni. Choc nie, nie jestem calkiem zla , zdazaly sie, momenty, ze bylo nawet ok, ale myslalam, ze to tak samoistnie bedzie, ze jesli jest, to bedzie, bez mojego zajecia sie tym. Czym? zyciem, szczesciem, miloscia, czymkolwiek co moze miec znaczenie? Stop.
Nie potrafie sie pogodzic jeszcze z rezygnacja. Ze nie wszystko moge. Ze rzeczy sa polowiczne, fragmentaryczne, ze cos jest polcieniem, cos jest fioletowo kremowe z odcieniem czegos tam, ze nie jest tak, zeby wszystko bylo jasne lub ciemne i zeby zycie bylo mniej skomlikowane, mniej porozrywane na kawalki. Tak jakby kazdy czlowiek rodzac sie doznawal jakiego rozszczepienia i trzeba kazdego szukac w innym miejscu gdy sie z nim rozmawia. Czlowiek, ktory siedzi obok mnie, moze byc zupelnie gdzie indziej. Ktos kto jest tysiace kilometrow stad moze wlasnie jest ze mna bardziej niz ktos inny. Ten czlowiek z pogmatwana twarza, ze zloscia wyryta na skorze miedzy oczami i w kocikach ust dwa dni temu przeszedl przemiane. Mozesz go oceniac po wygladzie, ale to przeszlosc. Najwazniejsze, zeby on o tym wiedzial. Im wiecej jest mozliwosci zakomunikowania swiatu siebie poprzez zewnetrznosc (operacje plastyczne, ciuchy, gadzety itd) tym wiecej bardziej ludzie oceniaja po pozorach. Z reszta...
Czasem patrze na ludzi jak na potencjalnych zabojcow. Kobiety jako obrone uzywaja czasem seksu, niby lepszy gwalt niz smierc? Jestem pozbawiona uczuc. Jestem swoim wlasnym katem, i chyba jestem z tego dumna. Moze dlatego, ze wydaje mi sie, ze wtedy nikt inny nim nie bedzie i tyle. Nie zawsze jest tak, ze pokrzywdzeni sa dobrzy a krzywdzacy zli. Ze biedni sa skromni, a bogaci maja rozbuchane ego. Dlaczeeego nie jest wlasnie tak jak w bajkach Disneya? tych wczesniejszych. Teraz sie polapali chyba, ze oszukuja dzieci. chociaz, kazdy sie uczy, ewolucja itp.
Nie potrafie znalesc jakiegos wyjscia miedzy tym, czego chce, a tym jak to zrobic. Nie wiem jak balansowac na granicy pragnienia i nie pragnienia. Gdzies tu jest wolnosc i gdzies tu jest wybor. Dziwne wydaje sie, ze ograniczenie sie moze dac wolnosc. Kto do cholery powsciskal w ten swiat tyle niescislosci, paradoksow, dziwnych spraw. Jak rozlozyc na elementy poszczegolne sprawy moga byc jasne, ale gdy poskladam to w calosc, gdy machina zaczyna dzialac i patrze na rzeczywistosc, niesposob tego polapac, zeby rzeczy nie umykaly. Ale pomagac moze pamiec, ze kazdy element ma sens, ale razem tego wszystkiego sie nie da zlapac.