moze byc
Musze uwierzyc w pewne rzeczy, juz tak nie potrafie. Na razie wierze w rozne pierdoly, ktore dla innych sa bez znaczenia. Dzieki temu tak na prawde w nic nie wierze, na nic sie nie dam zlapac. Bo te pierdoly, w ktore wierze, ktore doladowuja baterie sa tego typu, co to je mozna zlamac szybciutko. Sa bez sensu. Czy czlowiek w cos musi wierzyc? pewien francuski psychoanalityk Lacan pisze czesto o braku. Jako podstawowej rzeczy u czlowieka. Wg niego jest to brak po "stracie" przez dziecko matki. I brak ten czlowiek przez cale zycie chce czyms zapelnic, choc to niemozliwe podobno. Mozna go zapelnic wszystkim, roznymi rzeczami, obiektami, ideami np. milosci, sprawami, ludzmi, Bogiem . Co z tego wszystkiego jest najlepsze? Co pozwoli byc czlowiekiem, co nie zrobi z czlowieka stwora utozsamiajacego sie z myszka do komputera i zasadami zyciowymi typu: Wklej, Wytnij, Kopiuj. ........................................;
A tak.Narazie Nikogo do siebie nie dopuszczam, zamknelam sie. Nie chce zadnych przyjaciol. Zadnych wiezi, zadnych dzinych spraw. Zaluje tego? to byloby bez sensu. Ale uczucia sa bez sensu czasem. Wiec zaluje. Uczucia pomieszane. Chce i nie chce. Chce, ale inaczej. Fuck, potrafie we wszystko watpic, wszystko stawiac pod znak zapytania. Tato dal mi prezent. Pamietam jak kiedys siedzial na tarasie w sloncu na lezaku. I tak lezac z zamknietymi oczami, nie mial wypoczetej miny, ale maksymalnie skupiona. Pytam sie Co robisz?, tak, zeby uslyszal, ze to konkretne pytanie. "Wiesz..." zaczal jakby milo mu bylo, ze ktos zagladnal do jego tajemniczego skupionego swiata i jakby mial mi zaraz wyjawic jakas tajemnice. "Mysle nad tym jak ustawic lerzak, pod jakim katem, zeby zebrac jak najwiecej swiatla". I wydaje mi sie , ze do tego zadania wzial sie powaznie, siedzial tam juz od jakiegos czasu i chyba rozwiazywal problem uzywajac wyzszej matematyki. Niby to pozytywna rzecz, w koncu tato to taki domowy wynalazca i wizjoner. Tyle, ze to wszystko nadaje sie do swiata teorii i rzeczy, a w przypadku bardziej zlozonych zjawisk jak ludzie i rzeczywistosc trzeba wziasc pod uwage setne sekundy i miliardy zmiennych. W takim natloku danych moj tato byl/ jest zdolny niestety do ucieczki. Tak wiec uciekal zarowno przed nami, sprawami, zona, dziecmi, w swiat zrozumialy i pewny lub bardziej bezpieczny, sensowny. Przez to wydawalo sie, ze problemy z ludzmi sa niedorozwiazania i ze jestesmy kims kogo chyba trzeba sie bac, unikac, zadawac pytania typu: Co tam slychac? z jedyna mozliwa opcja odpowiedzi : Wszystko w porzadku? Wiec jednak chce normalnie zyc, nawet bardziej niz normalnie. Wszystkie slowa traca znaczenie przy spotakniu z drugim czlowiekiem. Maja jego znaczenie. Nie wszystko da sie rozwiazac rozumem, trzeba zaufac czasem, nie wiem miec nadzieje, wole, wiare? to juz dalszy krok....help... moze dzieciaki poprostu maja zrozumiecsiebie, swoich rodzicow, jesli to mozliwe i szukac dobrej drogi w zyciu, dalej, krok dalej