pik
Jestem chora, zalosna. Znam powody i kurwa nikomu nie powiem. Jestem pojebana. Wszystko kreci sie wokol zdobywania milosci (wszechogarniajacej) lub staran, by sobie bez niej poradzic. Podobno gdy sie zakochuje, to tak naprawde zakochuje sie w tym, ze jest ktos kto chcialabym, zeby mnie kochal, a jak juz on tez widzi cos we mnie to juz calkiem, pewnosc, ze jestem kochana. To uskrzydla. Tyle, ze TO tak na prawde istnieje z drugiej strony tylko czasami. Tak samo ja tylko czasami kocham. o ile w ogole. Czasem wydaje mi sie, ze wszystkie "wysokolotne" sprawy sa tylko po to, zeby zaczarowac rzeczywistosc i widziec, czuc ja tak, ze jestem kochana. Ze mi sie to nalezy, bo "tyle zrobilam", bzdura. Wszystko, zeby bylo dluzej, mocniej, zawsze, bez strachu, zabezpiecznia, glupie, huj, nic z tego, , ale wlasnie tylko na zaufaniu pdobno mozna cos budowac. Kiedys to byly puste slowa, teraz sa straszne.