lekko w bok
Chyba musze zrezygnowac, ze wszystkich swoich pewnosci, madrosci itd. One moze i sa, ale nie sa najwazniejsze. A zeby czuc, ze zyje nie moze wystarczac tylko wypelnianie rubryk zatytuowanych inteligencja, madrosc, raca; nie , to nie tak, nie tak; nie moge zadowalac sie tez tym o co zauwazam, ale realizowac to, odstawac wiedze lekko na bok.
Prawda jest, ale sie sklada z tylu rzeczy, z tylu roznych czasem niepasujacych spraw, jedne na siebie wplywaja tak drugie inaczej. jedne mocniej drugie slabiej, a w dodatku wszystko zalezy i trzeba byc uwaznym na rzeczywistosc, innych, siebie i swiata.
Slowo, a prawda. jeszcze nie dawno slowo musialo odznaczac wewnetrzna prawde; Lesz weszla do tego sprawa uczuc. Mowisz i taka jest prawda ? Mowisz i bo tak czujesz? Ale uczucia mozna podegrac i wtedy est masakra. Ja chcialam prawdy obiektywnej. Ale jak mozna w sobie znalesc prawde obiektywna? Prawdy zewnetrznej (chyba takiej co sie inni z nia zgadzaja, moze chcialam ich milosci i zeby to co wemnie bylo zgodne z tym co na zewnatrz). Mowie, bo taka jest prawda, moja wewnetrzna (jesli tak serio jest), rownie wazna czasem wazniejsza jesli chodzi o dzialanie i moje zycie. A gdzie jak nie najpierw w swoim zyciu zyje. Nie na swiecie, nie w Polsce, nie we Francji czy w domu, ale zyje w swoim zyciu; Pierwsza bariera do pokonania w drodze ku drugiemu.
W czerwcu ma sie ze mna zabrac do Polski kolezanka z pracy. Mam wielki opor i pelno barier przed tym. A jedna z nich myslalam, ze jest strach przed ocena. Gdy np. zobaczy poczuje klimat w jakim sie wychowalam, moj dom, ludzi. Myslalam, ze to strach przed jej ocena,ale nie. W innym przypadku by moze tak bylo. Chodzi o to, ze to ja nie chce nic sobie przypominac, ja nie chce wiedziec, widziec. Nie potrafie zaakceptowac tego co jest i bylo nie tak. Nie wiem co z tym zrobic i akceptacja w zadnym wypadku dobrze mi sie nie kojarzy. Mam zaakceptowac to co nie tak, ogolnie mowiac zlo? nie, ale co z nim zrobic?