Od trzech dni ide do banku. Mimo, ze bank jest 5 min stad jeszcze nie doszlam. Za mieszkanie jeszcze nie zaplacilam, ale wlasciciel mnie nie sciga. Nawet wczoraj zadzwonil, zeby podac kod do drzwi wejsciowych. Szkoda tylko, ze od dzisiaj drzwi sie otwieraja same. Od 3 tyg. pisze prace. Mialam ja napisac rano, ale obudzilam sie o 12 i potem bylo juz za pozno. Takich rzeczy jest kilka...tysiecy. W pracy bylo dzis nawet w porzadku. Chyba dlatego, ze braklo zbednych pytan.Nie musialam obslugiwac klientow. Wiec lzej, bo czasem to trzeba sie z nimi nawygimnastywkowac. Coraz trudniej jest mi niezauwazac, dac przeleciec niektorym reakcja ludzi. po prostu czasem szlak mnie trafia. Ale nie chce wyrzucic ludzi przez okno (tzn chce, ale wole nie), szukam innych rozwiazan. Jedno to zrozumienie, ale mimo, ze pomaga jest niewystarczajace. Innym jest tez przypominanie, ze wymagania nie obowiazuja tylko mnie. Jak znajde inne dam znac... Nie wiem czy jutro pojde do banku bo jest juz prawie ranek, czy warto isc spac?