Widze, ze im tylko chodzi o siebie. Nigdy nie sa na prawde gotowi, zeby cie posluchac. Moze za duzo od nich wymagam. Nie wiem. W takim razie ta znajomosc nie jest niczym wyjatkowaym, bo w prawdziwym kontakcie ludzi stac na to. Stac na odwage, stac na prawde i nie chca zadowolic sie czymkolwiek, byleby tylko zaliczyc, odchaczyc sobie nastepna rozmowe. Zeby czas zlecial i zeby w razie czego nie bylo, ze nie probuje. Nienawidze obecnosci takich osob, ktore nie chca nic slyszec ani widziec. To jest jak meczacy pochod, jak bal masek, na ktorym mam ochote tylko puscic gdzies w koncie pawia. Moze za malo ufam. Moze gdybym wystrzelila ze wszystkim na wlasna odpowiedzialnosc, drugi okazalby sie czlowiekiem. A moze poszlo by to w proznie lub beznadzieje i przerazenie . Nic nie wiem.
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)
Dodaj komentarz