rozpowszechniam kopiowanie
Taki tekst, nie moj
archiwalny numer 4
sierpień - listopad 2002
PRZEMOC
Agnieszka Kłos
Narcyz - m
Jesteś trudny. Ponury, cyniczny, gorzki, gruby, dekadencki, zepsuty. Przez cały dzień nie wstajesz z łóżka, przez całą noc oglądasz telewizję, tłuczesz się po domu z zaspanymi oczami i bez żadnej myśli. Cierpisz. I za to cię uwielbiam.
Sarah Kane, Miłość Fedry
Żyjemy w czasach trudnych miłości i ciężkich, stężonych uczuć. Żyjemy w czasach niewyrażonych uczuć i ciężkich, stężonych nerwic. Gdzieś pomiędzy nami rozciąga się oko kamery, pryzmat, przez który patrzymy. Na książki przez pryzmat recenzji, na filmy przez pryzmat nagród, na ludzi przez pryzmat mediów. Na rzeczywistość przez pryzmat fotografii. Dzięki niej w ogóle cokolwiek widzimy i dostrzegamy. Fotografie dają nam szanse zerknięcia na to, co inne, na to, co dalej, na to, co niewidoczne na pierwszy rzut oka. W ogóle należało by się zastanowić czy fotografie nie wystarczają nam za rzeczywistość, czy nie jest przypadkiem tak, że to one stanowią pierwszą, podstawową szkołę patrzenia i gustu. Bacon powiedział nie tak dawno w jednym z wywiadów: "obraz fotograficzny sprawia, że zastanawiam się nad rzeczywistością głębiej niż gdybym na nią patrzył" (Sylvester, s. 30). Album zamiast rodziny.
Czasy, w których żyjemy zostały przez nas skserowane i odbite na wiele możliwych sposobów. Obrazy spiskują przeciwko nam, deformują nasz obraz i poddają w wątpliwość nasze zmysły. Gdzie góra, gdzie dół tego zdjęcia? Na którym kanale lecimy? Kto posiadł prawa autorskie? O której powtórka? W pewnym sensie szał kamer telewizyjnych i prasowych fotografii zaburzył nasze poczucie ładu i rzeczywistości. Pozostaje nam zdanie powtarzane przez Sontag; "rzeczywistość zaczyna coraz bardziej przypominać to, co pokazują nam kamery". Obraz telewizyjny jest jedynym wyznacznikiem prawdy. Wczoraj pokazywali.
Jeżeli skromny obraz posiada tak wielką władzę nad rzeczywistością, to ludzie zatrzymani w kadrze działają nieporównanie bardziej na innych ludzi. Są dużo więksi niż w rzeczywistości, wyzwalają większe emocje, w ogóle działają na nasze zmysły. Są bardziej niż są. Zaczynają znaczyć.
Najbardziej narcystycznym sposobem użycia aparatu fotograficznego jest autoinwigilacja. Stajemy przed jednym z luster i przypatrujemy się własnemu odbiciu, a potem zmianom, zaczynamy porównywać siebie sprzed roku, sprzed lat. Tak zaczyna się upływ czasu. Żyjemy. Aparat fotograficzny zmusza nas do korekty, ciągłej, rytmicznej autoanalizy. Jest narzędziem regulującym nasz rozwój, deformację, konsumpcję. Świat realny zastyga, przestaje się dla nas liczyć, zanika. Żyjemy poprzez zdjęcia, dzięki zdjęciom, na zdjęciach, w panoramie szerokiego uśmiechu i wciągniętego brzucha. Czy dobrze wychodzę na zdjęciu?
Rejestrując ja w różnych fazach rozwoju, aparat fotograficzny zmienia nasze przyzwyczajenia i wymagania. Osłabia przede wszystkim ideę rozwoju jako moralnego doskonalenia się, zachęca nas do biernego oczekiwania na flesz, pokazuje w sposób przewrotny, że sukces, prestiż, sława to odpowiednie upozowanie. Całe życie człowieka to postawa, określony porządek, gest, przechodzenie z obrazu w obraz. Aparat fotograficzny prowokuje wyłonienie się ideologii terapeutycznej, która tym bardziej zachęca do nerwowej autoinwigilacji. Pomiędzy zdjęciami, albumami, audycjami i prasą, rozciąga się ideał rozwoju, który wywołuje lęk u wszystkich, którzy jakkolwiek odstają od przyjętej normy. Płaski kineskop. Odkryjmy jeszcze lepszy świat.
Fotografie obok kamer, wag, luster, miar, tabeli porównawczych, zestawów, badań kontrolnych, testów, porad, sesji i analiz, składają się na zestaw do życia. Dzięki nim mamy złudzenie kontroli nad sobą i innymi. Stajemy się wyznacznikiem tempa rozwoju, narzędziem samodoskonalenia i regulacji. Eksponujemy siebie, pokazujemy, udowadniamy, że jesteśmy. Ta na pozór optymistyczna ideologia osobistego rozwoju - udowadnia Lasch - odzwierciedla rozpacz i rezygnację. "Jest wiarą tych, którzy utracili wiarę" (Lasch 2002). I metaforą narcystycznych czasów, w których przyszło nam żyć.
Czym jest narcyzm? Zagapianiem się w siebie? Hienizmem wobec własnego ciała i osobowości? Walcem biurokracji, przymusem, zagrożeniem dla ludzi, pułapką na kobiety? Czym jest w sztuce, fotografii, reklamie, języku? Czy dotyka w równym stopniu kobiety i mężczyzn?
"Być kobietą to być aktorką" - pisze Sontag. (Activist, 2002, s. 26) To służba, którą podejmuje każda dziewczynka i dorosła kobieta. Teatr, kostium, światło, dekoracje. Lustro, w które patrzy znacznie częściej niż mężczyzna. Kobiecość to obecność fizyczna, kontrolowana, wyostrzona, świadoma, uważna, zogniskowana, zmienna, odbita. Wymóg wobec siebie.
Niedawno byłam na wystawie fotograficznej, na której zobaczyłam lustro i kilka zdjęć nagich ciał, w większości kobiecych. Tylko kilka zdjęć przedstawiała niewyraźne zarysy męskich korpusów i twarzy w trakcie przemiany. Wystawa dotyczyła mitu narcyza i sposobów przedstawienia go w fotografii. Przed wejściem do sali stało duże lustro, w którym każdy mógł zobaczyć własne odbicie i motto z Owidiusza: "To, co widzisz, jest niczym; to, co kochasz - obróć się, a zginie". Lustro czyli integracja, inicjacja, chrzest przed właściwym uczestnictwem. Lustro - czyli Lacan i jego teza o pierwotnym utożsamieniu się z odbiciem, które gwarantuje zespolenie ze społeczeństwem. Lustro czyli przyjemność patrzenia, gwałtowność, agresja, bilet na wystawę. I Dunin, która uzmysłowiła mi, że jednak narcyzm jako zjawisko dotyczy znacznie częściej mężczyzn niż kobiety. Mimo powszechnej opinii, mimo tradycji, naszego przyzwyczajenia. Współczesny narcyzm jest zamknięciem, przymknięciem oczu na to, co inne, odbiegające od normy, nie mieszczące się w odbiciu. Jest izolacją, wstydem, ucieczką od uczuć, zwierzeń i poznania. "Jest - jak pisze Dunin - pragnieniem czystej zewnętrzności" (Dunin 2002).
Ciało weszło do muzeum i galerii. W fotografii jest czymś pośrednim między aktem a mięsem. Rozciąga się dokładnie pośrodku malarstwa i chłodni. Ciało martwe, umartwione, zmartwione, zatrzymane, pozbawione życia. Martwe natury, które na fotografiach wrocławskich artystów sympatyzują z każdą żywą formą, roślinami, zwierzętami, powietrzem i wodą. Które doznają wielokrotnych przemian, kreują siebie, rozpadają się na oczach widzów, przeobrażają w kobiety, mężczyzn, dzieci i zwierzęta. W cień, refleks, odbicie, lustro. W coś do zjedzenia. Wszystkich artystów Dotknięcia realności łączy Wyższe Studium Fotografii afa i Natalia LL, dyrektor artystyczny ośrodka. Wydaje się, że pomiędzy jej Sztuką konsumpcyjną a najnowszym cyklem Narodziny według Ciała, rozciąga się cała historia cielesności w fotografii. Jest to przejście od ciała jedzącego do ciała jedzonego. Czy to właśnie nie jest najbardziej symptomatyczne dla naszej kultury?
Fotonarcyzm to przemoc wobec modela i widza, wyraz tego, co osobnicze i mityczne. Wielka tęsknota za ciałem, które traci zmysły, za sobą - nie odbiciem, kopią, przypomnieniem. To również sztuczny świat, opakowany w celofan, plastik, szybę, pleksę, sklejkę, lusterko. Z którego - jak w cyklu Inkarnacje Piotra Komorowskiego - wychyla się niewyraźne, przyłapane migawką ludzkie ciało. To zestaw mityczny do dowolnego złożenia, który opowiada własną historię nagości i spojrzenia. Być może jest tak, że tylko w sztucznej strukturze materii możemy wyrazić prawdę i rzeczywistość. Foucault zawarł to w zdaniu; "Historia możliwa jest jedynie na podłożu nieobecności historii, wewnątrz wielkiej przestrzeni szeptów, gdzie czatuje milczenie jako jej powołanie i prawda" (Foucault 1999, s.9).
Przemoc wobec ciała kobiecego zmienia się w przemoc wobec ciała w ogóle i całej planety. Tym sposobem fotonarcyzm staje się uniwersalnym spojrzeniem na świat. Jest obowiązującą postawą, stylem, kodem i gramatyką, dzięki której mówimy o rzeczywistości. O realności, zdarzeniach i prawdzie, czyli o tym, co nas otacza albo wydaje nam się, że jest. "Nie ma już dzisiaj czegoś takiego jak naturalny realizm" - pisze Bacon, być może dlatego najbardziej przemawiają do nas obrazy nagłe i przypadkowe, wyłaniające się z camera obsury, jak w pracach Pawła Żaka?
Fotografia to najbardziej demokratyczne medium współczesnej sztuki, karmi się przypadkową obecnością i przestępstwem wobec świata. Wydaje się, że najpełniej wyraża istotę narcyzmu, marzy o wyjątkowości, ucieka w zbiorowość, w demokrację spojrzenia. Jest masowa, ogólnodostępna, wszędobylska, zadomowiona, zrośnięta z naszą estetyką. Być może jej zainteresowanie ciałem wynika z przejedzenia i nudy? Z przejedzenia i rozpaczy? Jak u bohatera 101 Reykjaviku, który nie tyle ogląda świat, ile go przeżywa, leżąc, gapiąc się na skapujące, snujące się po ekranie obrazki. Oto współczesny narcyzm, zatopiona w formalinie głowa, jak w pracy Aleksandry Kwiatkowskiej, Ofiarowanie, którego - jak twierdzi Quignard - nie zabiło własne odbicie, ale samo spojrzenie.
Dotknięcie realności, BWA Wrocław, wrzesień 2002,
kuratorka Elżbieta Łubowicz
Agnieszka Kłos
agniusza@wp.pl
http://agniusza.blog.pl
Bibliografia:
"Activist", Lustra, nr 9/ 2002.
Dunin K., 2002 Narcyz i sadzawka, "Res Publica Nowa", nr 1.
Foucault M., 1999, Szaleństwo i literatura, Warszawa.
Sylvester D., 1997 Rozmowy z Francisem Baconem, Poznań 1997, s. 30.
Lasch Ch., 2002, Narcystyczna osobowość naszych czasów, "Res Publica Nowa", nr 1.
Dodaj komentarz