Moim rodzicom zmarl znajomy . Nagle. Atak serca w nocy. Zadzwonila do mnie i mowila o tym lekko z usmiechem, pomieszanym ze strachem. Czegos oczekiwala. Mozna powiedziec, ze jestem wyrodna corka, ale nie o to chodzi. Zawsze bylo tak, ze czulam, ze mam rozwiazywac te jej dorosle problemy, zanim jescze wiedzialam o co jej chodzi. Jeszcze mam jej to za zle i dlatego czasem przesadzam. To rodzice , Ci starsi , wieksi bardziej doswiadczeni mieli nas uczyc radzic sobie z zyciem do cholery, a nie na odwrot, dzieci jako rozwiazanie. A nawet jesli troche tak jest, to nie w bezposredni sposob...
tak czy owak, zle zrobilam, ale nie potrafie czasem komus pomoc, jesli on uwaza, ze powinnam, lub stawia mnie pod murem, a jak nie potrafie, to, albo jestem ... (tu wstaw co chcesz)albo powinnam cicho siedziec i uznac wyzszosc. Uznaje wyzszosc, ale nie jego tylko zycia, nad nami i tyle. Czy jesli sie przestaje komus miec cos za zle, to przestaje sie uznawac to za zlo?............
Dodaj komentarz