braki
aaaa nienawidze tego!!!
nienawidze tego, ze rano wstajac moje wlosy wygladaja jak pole po burzy, ze jesli ich nie uloze to piekne Francuzki i Francuzy wysmieja mnie jak w "Requiem dla snu" ci tamci z telewizji ...hyy no dobra moze tego az tak nie, ale tego, ze maszyny sie psuja, ze piecdziesiat tysiecy razy musze latac po paniach w accueil bo drukarki, karty, bilety, pisma i wszyscy im podobni sie mojego swiata nie trzymaja, czasem wydaje mi sie, ze to tylko ja mam taaaakie wielkie problemy z tymi cholerstwami. Nienwaidze tez tego, ze spie tak mocno, ze ranek wydaje mi sie nierzeczywista zmora. Ze chce zasnac i sie nie obudzic. Ze biore leki antydeprechy i nie wiem co na co ma wplyw. Ze nie wiem czy moge cos powiedziec, bo juz za duzo w zyciu nabroilam i moze powinnam cicho siedziec. Ze gadam megalomanskie bzudry i, ze ludzie mi wierza jak robie przed nimi cos na ksztalt magii. Ze nie potrafie zintegrowac wszystkiego w jakas calosc i tez tego, ze chyba to niemozliwe. Tego, ze jestem jakas zacofana i wstrzymana w ruchu, czuje coraz wiekszy brak zycia. oczywiscie, ze to nie jest koniec tym podobnych spraw, bo tego to chyba sie niedoczekam...no i nienawidze tego, ze sie teraz uzaliwlam nad soba i znienawidzilam dlasza reszte swiata...
Dodaj komentarz